Translate

20.08.2015

WŁOCHY FERIE 2015

Nareszcie trochę czasu, by usiąść nad relacjami, zatem wracamy do zimy, by wyruszyć w ferie zimowe do św. Ojca Pio. Cel: San Giovanni Rotondo. Czas: 8 dni. Ilość osób: 4.
To pierwsza dalsza wyprawa HYMERkiem.
Da radę? Zapraszamy do lektury...

Wyjazd w niedzielne popołudnie, by rano spotkać się z drugą ekipą już we Włoszech, zaraz za granicą z Austrią. Trzecia ekipa poleciała samolotem do Rzymu, by dotrzeć do nas we wtorek rano do Lanciano pożyczonym samochodem. Plan jest... gorzej z realizacją.
Ruszamy do A1, by szybko przemknąć przez Czechy i Austrię. Na pierwszej stacji w Czechach kupujemy winietkę, jemy kolację i... okazuje się, że nie mamy wody. Prąd do pompki dochodzi, ta nie chce pracować. No to decydujemy, że jakoś sobie poradzimy. Ruszamy i... nie mamy świateł pozycyjnych. A tu ciemno. Bezpiecznik! Niestety nie bezpiecznik. Wszystkie są dobre. Okazuje się, że auto nie wyłącza świateł dziennych, więc mamy albo tylko dzienne, albo mijania + dzienne. Nic więcej. Decyzja o zawracaniu do Polski. Idziemy spać.

Poniedziałek, godz. 6.00 - powrót do Polski. Jedziemy do KLAJA do Bierunia. Okazuje się, że sklep otwarty pół godziny wcześniej i już o 10.00 wyjeżdżamy z nową pompką wody, a pan Tadeusz z Bierunia naprawił nam "od ręki" przekaźnik świateł. Serdecznie dziękujemy za szybką, fachową pomoc obu firmom.
Zatankowani, już o 11.00 jesteśmy gotowi do kontynuowania podróży. Telefon do Jacka: są 360 km od Lanciano. My - w Polsce, mamy 1500 km.
Podejmuję decyzję. Plan z realizujemy, ale spotkamy się o 8.00 w Lanciano (nie o 7.00). Miałem zamiar jechać dzień i noc. Po drodze jednak odpoczywamy 2,5h w okolicach Rawenny. Zatem spotkanie przenosimy na 10.00.

Wtorek, godz. 9.30 zjawiamy się na umówionym parkingu w Lanciano. Jacka nie ma. Wysyłamy sms o treści: Jesteśmy w Lanciano. Odpowiedź: A my nad morzem, będziemy za 1,5h. Odpowiedź z Rzymu: Jedziemy do Manopello. Hmmm... Tak się umawiać. Zatem ruszamy do kościoła, gdzie dokonał się cud eucharystyczny.



Zwiedzamy też Bazylikę...



Stąd jedziemy do Manopello, gdzie już jest ekipa z Rzymu i gdzie dojeżdża ekipa Jacka. Jesteśmy już razem, choć Włodek podejmuje decyzję o powrocie do Rzymu, a my - już na dwa kampery - jedziemy dalej wg planu. W Manopello oprowadza nas o. Bartek, który pracuje tu od czerwca.





Z Manopello jedziemy do San Giovanni Rotondo, gdzie docieramy około 21.00. Kolacja, nocleg i w środę o 7.00 idziemy do św. o.Pio.








Po dwóch godzinach jedziemy do Gargano, na Górę Świętego Michała Archanioła, by pomodlić się w Sanktuarium i Grocie Objawienia:





Zjeżdżamy z Góry i kierujemy się na Monte Cassino:







Wieczorem, ok. 22.00 jesteśmy w Rzymie. Nocujemy na terenie camperparku.

Czwartek 5.30 pobudka i wyruszamy autobusami do Watykanu, by o 7.00 uczestniczyć (w trzy ekipy) w polskiej Mszy św. przy Grobie św. Jana Pawła II. Po Eucharystii zwiedzamy Bazylikę...







... żegnamy się znowu z naszą "rzymską" ekipą i wyruszamy na zwiedzanie Rzymu. Do wieczora udaje nam się przejść... sporo kilometrów i zobaczyć najważniejsze miejsca Świętego Miasta.















Wyjeżdżamy z Rzymu, nocujemy gdzieś na autostradzie, by rankiem dotrzeć do Florencji. Tu mamy wspaniałe przewodniczki: Dominikę i Monikę, które w kilka godzin pokazują nam najważniejsze miejsca tego miasta.























Wieczorem czas wracać do domu. Krótka noc, świt w Alpach i powrót do domu w późnych, sobotnich godzinach. Bardzo intensywny, ale ciekawy tydzień.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz